niedziela, 18 lutego 2018

ROYAL HUNT - Cast in stone (2018)

Po 3 latach przerwy Duńska formacja Royal Hunt powraca z nowym albumem. "Cast in Stone" to już 14 album w dorobku tej grupy. Od roku 2015 skład Royal Hunt jest niezmienny i  w takim składzie został zarejestrowany nowy krążek. Nie ma mowy o jakimś eksperymencie, nie ma też udziwnień, jest za to swoista kontynuacja tego co słyszeliśmy na poprzednim wydawnictwie zatytułowanym "Devils Dozen". W dalszym ciągu band skupia się na graniu mieszanki progresywnego power metalu i neoklasycznego metalu. W ich muzyce znajdziemy elementy Symphony X, Dream Theater, Queensryche, Rainbow, czy Yngwiego Malmsteena. "Cast in stone" to bardzo przemyślany album, w którym roi się od złożonych solówek, ciekawych motywów gitarowych i atrakcyjnych popisów wokalnych D.C Coopera. Może nie jest to najlepszy album tego zespołu, ale nie jest też najgorszy. Na pewno bardzo dobrze wypada 7 minutowy otwieracz "Fistful of mercy". Spokojne, ale bardzo podniosłe otwarcie pokazuje, że band jest w formie i dalej gra swoje. Brakuje nieco mocy i jakiegoś zaskoczenia. Znacznie lepiej zespół wypada w szybszym graniu, co potwierdza "the last soul alive". Utwór jest niezwykle energiczny i słychać tutaj sporo nawiązań do Rainbow czy Yngwie Malmsteena. W podobnej stylistyce utrzymany jest melodyjny "The wishing well", który jest jednym  z najlepszych utworów na płycie. Kawał dobrej roboty odwala tutaj Jonas Larsen. Płytę promował nieco progresywny " A million ways to die".  Jest to niezwykle klimatyczny kawałek, który potrafi ująć swoim romantycznym wydźwiękiem. Warto też zwrócić uwagę na neoklasyczny "Rest in peace", który imponuje energią i zadziornością. W efekcie dostajemy naprawdę udany album, który imponuje lekkością i ciekawymi popisami gitarowymi. To Roayl Hunt, który znamy, ale nie ma mowy o jakimś nadzwyczajnym krążku, który zaskakuje formą i jakością.Płyta z z serii posłuchać i zapomnieć.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz