czwartek, 25 stycznia 2018

LECHERY - We are all born evil (2018)

Martin bengtsson to szwedzki gitarzysta, który kojarzy się fanom ciężkiego grania głównie z Arch Enemy. Jednak warto wspomnieć, że od 2004 r Martin spełnia się w swoim własnym bandzie o nazwie Lechery. Nie jest o melodyjny death metal z domieszką metalcoru, nie jest to też melodyjny power metal, a bardziej true heavy metal takie z pewnymi cechami Manowar, Judas Priest czy Iron Maiden. Bardzo proste granie i bardzo klasyczne.  2 pierwsze albumy obeszły świat bez większego echa, ale najnowsze dzieło zatytułowane "We are all born evil" okazuje się strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że płyta brzmi soczyście i świeżo, to w dodatku band tym razem stanął na wysokości zadania, jeśli chodzi o stworzenie przebojów. Hit goni hit, a każdy z utworów okraszony jest mocnym riffem i ciekawymi popisami gitarowymi. Fredrik i Martin tworzą zgrany duet i słychać, że kochają grać tradycyjny heavy metal, który jest zakorzeniony w latach 80. Niby proste i wtórne są te motywy, ale bije  z nich pasja i pomysł na odzwierciedlenie lat 80. Słucha się tego niezwykle przyjemnie, zwłaszcza że na takie granie wciąż jest popyt. Fani Ram, Ambush czy Enforcer będą zadowoleni. Płytę otwiera hymn metalowy w postaci "Heavy metal invasion", który ma coś z Saxon czy Manowar. Prosty riff i podniosły refren sprawiają, że utwór jest niezwykle atrakcyjny.  Więcej energii i zapędów Judas Priest uchwycimy w dynamicznym "Let it out".  Z kopyta zespół atakuje w melodyjnym "Rule the world", gdzie sekcja rytmiczna szybciej gra, a same melodie mocno nawiązują do Iron Maiden. Bardzo udany kawałek, który od razu zapada w pamięci. Więcej toporności mamy w "Hold on the night", który ma coś z ostatnich dzieł UDO czy Hammerfall. Rozpędzony i agresywny "Breaker of Chains" mógłby spokojnie znaleźć się na albumie Primal Fear. Mocnym atutem tego kawałka są imponujące popisy gitarowe i zadziorny riff. Band urozmaica swój album i nie chce nas zanudzać jednym motywem. W takim "Sacrifice" można dostrzec nawiązania do hard rocka i ten feeling mowi sam za siebie. Fani Manowar czy Wizard na pewno pokochają energiczny "even hero must die". Świetna mieszanka bojowego heavy metalu i ostrego speed/thrash metalu. Petarda i to przez duże P. Całość zamyka kolejny hicior czyli "Tip of the Whip", który ma coś z twórczości Crystal Viper.  Te 10 utworów szybko przemija, ale wrażenia są nie do opisania. Płyta dynamiczna, przebojowa i bardzo gitarowa. Heavy metal w najlepszym wydaniu, a Lechery pokazuje swój potencjał. Gorąco polecam, bo póki co to jeden z najlepszych albumów roku 2018.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz