sobota, 2 grudnia 2017

STEREO NASTY - twisting the blade (2017)

Heavy metal swój najlepszy okres miał bez wątpienia w latach 80. Wtedy nie trzeba było wiele by zachwycić słuchacza. Miłość do heavy metalu i pomysłowość zwyciężały i szybko zyskiwały rzesze fanów. Heavy metal naszych czasów stawia na agresywność, mocne brzmienie i nowoczesność. Jednak nie brakuje też szerokiego grona maniaków, którzy się wychowali na muzyce Wasp, Judas Priest, saxon, czy Crossfire. Ci maniacy tworzą swoje własne zespoły i grają old schoolowy heavy metal na wzór tamtych zespołów, na wzór lat 80. Oddają hołd dla heavy metalu w najlepszy sposób. Do takich kapeli na pewno trzeba zaliczyć Stereo Nasty, który pochodzi z Irlandii. W 2015 r błysnęli świetnym debiutem i nic dziwnego, że po dwóch latach powrócili z nowym dziełem. W tym roku Stereo Nasty nagrał świetny album, który może powalczyć o tytuł najlepszej płyty roku 2017. Tak "Twisting the Blade" to wycieczka do lat 80, do złotych czasów heavy metalu.

Image zespołu jaki widać na różnych zdjęciach, czy materiałach promocyjnych, czy tez okładka "Twisting the Blade" od razu przywołują na myśl lata 80. Jest gdzieś ta prostota, ten dreszczyk grozy, ta surowość w brzmieniu i ta magia, która pojawiała się na płytach z tamtego okresu. "Twisting the Blade" jest jeszcze ostrzejszy i jeszcze bardziej przebojowy niż debiut. Zespół podkręcił tempo i wyszedł im majstersztyk. Do tego dochodzi świetna praca Adriana na gitarze, który stawia na ostre riffy i chwytliwe solówki. Główną atrakcją jest bez wątpienia wysokiej klasy wokal Micka, który śmiało mógłby zagrać w takich kapelach jak Wasp, Judas Priest czy Crossfire. Idealny skład i nie ma się do czego przyczepić. Sam materiał może nieco krótki, ale za to bardzo treściwy. 35 minut czystego heavy metalu najwyższej klasy.

"Kill or Be killed" przesiąknięty jest NWOBHM i można doszukać się tutaj patentów Judas Priest czy nawet iron maiden. Klimat lat 80 jest jak najbardziej wyczuwalna. Kiedy wkracza riff "No one gets out alive" to od razu na myśl przychodzą klasyki Accept. Hard rockowy feeling sprawdza się tutaj bez dwóch zdań. Jeszcze ostrzejszy w swojej konstrukcji jest "Reflections of Madness" , w którym można doszukać się ukłonów w stronę amerykańskiego power metalu. Helstar a może nawet Jag panzer. "Near dark" wyróżnia się pomysłową partią basu i taką prostotą. Najdłuższym utworem na płycie jest "Through the void" o marszowym i nieco stonowanym tempie.  Echa Mercyful fate można doszukać się w złowieszczym i zadziornym "Haunting The Night". Można tutaj poczuć dreszczyk grozy. Tytułowy "Twisting the blade" to znów ukłon w stronę topornego, niemieckiego heavy metalu. Całość zamyka petarda "Becoming the beast" to znów ukłon w stronę Judas Priest, ale nie tylko.

Szczęka mi opadła po wysłuchania albumu. Jednak można jeszcze grać w starym stylu i na równie wysokim poziomie co w tamtych czasach. Płyta brzmi jakby powstała właśnie w latach 80 i to jest jej urok. Stereo nasty wymiata!

Ocena: 10/10

1 komentarz:

  1. Jak dla mnie ocena może trochę zawyżona ale zgadzam się, album bardzo dobry. Świetne brzmienie i wokal. Jest jeszcze lepiej niż na pierwszej płycie.

    OdpowiedzUsuń