piątek, 8 grudnia 2017

ADAGIO - Life (2017)

"Archangels in black" , który ukazał się w 2009r to mój ulubiony album francuskiej formacji Adagio. Ta płyta jest agresywna, mroczna, klimatyczna, intrygująca. Z jednej strony progresywna, a zdrugiej mająca power metalowego kopa. Troszkę było mi smutno, że kapela przepadła bez wieści. Teraz po 8 latach Adagio powraca w odmienionym składzie z nowym albumem zatytułowanym "life".  Kelly sundown carpenter śpiewał wcześniej w Beyond Twilight, tak więc już gdzieś ocierał się o progresywny symfoniczny metal. Manierę ma ciekawą i potrafi śpiewać zarówno technicznie, jak i agresywnie, a przy tym potrafi budować odpowiedni mroczny nastrój. Co ciekawe w tym roku zasilił też szeregi Civil War. Adagio może nie zmienił swojego stylu przez nowego wokalistę, bowiem dalej gra swoje, ale jest powiew świeżości. Mamy więcej progresywnego metalu, więcej pokręconych motywów i słychać, że zespół czerpie garściami z twórczości Symphony X, "Life" to bardzo dojrzały album i dopracowany. Brzmienie jest soczyste i mroczne, a zawartość urozmaicona i bardzo progresywna. Zespół próbuje przemycić sporo ciekawych elementów i przy tym zaintrygować słuchacza. Czasami może jest przerost formy nad treścią, ale ma to swoje uroki. Płyta nie trafi do każdego bo ma swój klimat i charakter. Singlowy "Subrahmanya " najlepiej oddaje te cechy. Właśnie taki jest album. Mroczny, złowieszczy, urozmaicony i bardzo progresywny. Nie jest to proste łupu cupu, ale naprawdę dojrzała i wyjątkowa muzyka. Tytułowy "Life" to 9 minutowy kolos, który otwiera ten magiczny album. Kusi tajemniczym klimatem i posępnym riffem. Mrok tutaj przytłacza nas i to jest urok tej kompozycji. "The ladder" to już bardziej power metalowy utwór, choć i tutaj band balansuje między twórczością ayreon, a Symphony X. "The grand spirit voyage" to właśnie przykład takiego przerostu formy nad treścią. Jedynym atutem tego kawałka to świetne popisy wokalne Kelly'ego. Nieco przekombinowany "The darkness machine" to już bardziej progresywne granie, ale też momentami zespół ociera sie tutaj o chaos. Marszowy i teatralny "Secluded within myself" też jest tylko dobry i w zasadzie brakuje mu wykończenia. Całość zamyka bardziej przebojowy "Torn" i w takim kierunku może śmiało iść zespół na kolejnych płytach. "Life" to wyrafinowana płyta, dla maniaków progresywnego metalu, w którym liczą się pokręcone motywy i tajemniczy klimat. Płyta znajdzie swoich zwolenników, a fani Adagio też nie powinni narzekać. Choć nie jest to ideał, to i tak jest to wciąż solidny krążek. Warto poznać jak adagio brzmi po 8 latach przerwy.

Ocena: 6.5/10

4 komentarze:

  1. Fakt braku hansenowych refrenów, mało oczywiste melodie i bogactwo aranżacji chyba cię przerosły. Top 10 tego roku bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, po prostu wcześniejsze płyty Adagio bardziej mi się podobały. Nie mówie,że płyta jest słaba, tylko że nie jest taka perfekcyjna ot co. Nie wszystko złoto co się wszystko i nie zawsze bogate aranzacje oznaczają płytę roku, tyle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no są 4 lepsze w tym roku:)
    Lubiłem też stare Adagio z "Underworld", ale to se ne vrati.
    Sam przyznasz, że "Archangels" to był lekki dramat?
    I sam Carpenter...ten facet jest demiurgiem wokalu, niezwykły głos.

    OdpowiedzUsuń
  4. Album spokojnie na ocenę 9/10,top 3 tego roku.Obok Underworld najlepsza płyta tego zespołu.

    OdpowiedzUsuń