sobota, 21 października 2017

SECRET SPHERE - The nature of time (2017)

Ostatnim czasy włoski Secret Sphere przypomniał się światu albumem koncertowym i na nowo nagranym "A time never come" i w sumie cały czas wielu czekało na nowe dzieło włoskiej formacji. Zwłaszcza, że w tym roku Labyrinth powrócił z świetnym albumem tym samym powracając w wielkim stylu. Nieco odświeżony i ze zmienionym składem Secret Sphere w końcu wydał nowy album i "the nature of time" to kawał porządnego progresywnego metalu. Zespół pokazuje, że dalej są w formie i stać ich na ciekawy krążek. Michele Luppi jako wokalista sprawdza się i słychać na nowym albumie, że wpasował się w styl tej grupy. Wysokie rejestry, śpiewanie z dbałością o technikę i melodie. Już w przebojowym "The Calling" słychać to idealnie. Mocny, zadziorny kawałek, który szybko wpada w ucho. Wszystko pięknie, lecz można szybko dojść do wniosku, że "The nature of time" to bardzo progresywny album i mało w nim mocnego heavy/power metalu. Mamy soczyste i dopieszczone brzmienie, klimatyczną okładkę, urozmaicony materiał i wiele ciekawych smaczków. Nie można się przy tym materiale nudzić, ale ciężko mówić tutaj o najlepszym dziele Secret Sphere. Ich najnowsze dzieło to płyta doświadczonego zespołu, który wie jak grać progresywny metal. Działają od 1997 r i nagrali 8 albumów tak więc wiedzą co robią. Brakuje nieco kopa i power metalowego ognia. Mamy klimatyczny i nieco romantyczny "Love" i większych emocji dostarcza rozpędzony i zadziorny "Courage". Właśnie taki powinien być cały album. Na płycie pojawia się też mroczniejszy i cięższy "Honesty" czy przebojowy "Faith". Warto też zwrócić uwagę na dynamiczny "Reliance" o power metalowej konstrukcji i rozbudowany "The awakening". Mamy bardzo zróżnicowany materiał i choć nowy album jest solidny, to jednak brakuje mu kopa i power metalowego szaleństwa. Labyrinth mimo wszystko nagrał ciekawszy album i powrócił w lepszym stylu.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz