środa, 26 października 2016

NIGHTMARE - Dead Sun (2016)

Wydany w 2014 r album „Aftermath” był ostatnim dziełem Nightmare w skład, którego wchodził niezwykle utalentowany wokalista Jo Amore oraz perkusista David Amore. Ukształtowali ten band i byli jego znakami rozpoznawczymi. Coś się skończyło i pojawiły się obawy że to już koniec tego znanego francuskiego zespołu. Jednak w 2015 r Nightmare pochwalił się wokalistką Maggy Luyten, która dała się poznać z płyt Ayeron oraz perkusistą Olivierem Casula. Z nimi nagrano 10 studyjny album w postaci „Dead Sun”.

Bałem się, że to nie wypali i zmiana tak świetnego wokalisty na mało znaną wokalistkę pogrąży zespół i tylko zniszczy to co osiągnęli przez te lata. Jak się okazuje nie taki diabeł straszny jak go malują. „Dead Sun” brzmi troszkę inaczej od poprzednich albumów. Jest nowocześniejszy, taki nieco bardziej brutalny i zaskakujący. Nie brakuje mocnego uderzenia, ciekawych melodii i w sumie wokalista Maggy sprawdza się w muzyce Nightmare. Jej maniera jest specyficzna i dość zadziorna, co idealnie pasuje do tego co gra Nightmare. Maggy sprawiła, że zespół brzmi świeżo i tak nieco inaczej. Jednak to dalej jest ten Nightmare, który gra heavy/power metal o nieco toporniejszym charakterze z nutką thrash metalu. Nowy materiał jest ciekawy, intrygujący i naprawdę potrafi wciągnąć słuchacza. Nie ma nudy, nie ma jakiś nie potrzebnych zwolnień i wciskania nijakich kompozycji. „Infected” zaczyna się melodyjnym riffem, który wprowadza nas w album. Można poczuć ciężar i nową jakość Nightmare. Riff nasuwa motorykę bardziej thrash/death metalową. Momentami jest tak, że czeka się na jakiś growl ze strony Maggy, bo słychać że jest do tego zdolna. Mocne uderzenie na początek zaliczone. Kolejny kawałek z kolei zaczyna się nowoczesnym wydźwiękiem i nutką progresywności. Jednak „sleepless minds” to również udany utwór, który pokazuje jak w dobrej formie jest Nightmare. Dalej mamy bardziej zróżnicowany i rytmiczny „Tangled in the roots”, który imponuje przebojowością i melodyjnością. Jeszcze ciekawszy wydaje się mroczniejszy i taki bardziej thrash metalowy „Red, marble & gold”. Z kolei płytę od samego początku płytę promował bardzo skuteczne melodyjny „Ikarus” . Bardzo dobry przykład, że można grać agresywnie, nowocześnie i bardzo melodyjnie. „Indiffirence” to już bardziej marszowy kawałek o klasycznym brzmienie. Coś dla fanów starych płyt Nightmare. Dla fanów technicznego grania Nightmare przygotował intrygujący „Dead Sun”, który porywa swoją formułą. Końcówka płyty to przede wszystkim stonowany „Inner Sanctum”, dynamiczny „serpentine” i melodyjny „Starry skies gone Black”, które pokazują jak równy i zróżnicowany jest to album.

Nightmare potrzebował zmian personalnych i jakiś zmian kosmetycznych bo w ich muzyce robiło się zbyt schematycznie. Wszystko było już jakby wypalone i nie robiło takie wrażenia jak niegdyś. Nowa wokalistka wlała sporo świeżości i agresywności do muzyki Nightmare, za co należą się brawa. „dead Sun” to naprawdę udane dzieło, które rozpoczyna nowy rozdział zespołu. Pozycja warta uwagi fanów takiego grania.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz